Pierwsze posłuchanie: reakcje personelu na J. Cole'a

Nadszedł czas, aby porozmawiać o czymś od J. Cole'a 2014 Forest Hills Drive . Jest tylko jeden lub dwóch młodych artystów, którzy są jednocześnie bardziej wychwalani i oczerniani niż młody J. Cole w świecie hip-hopu. Może Drake, ale jego aleja jest owinięta świątecznym łukiem i (powiedz, co chcesz), ale zrobił to z własnego niezwykłego talentu. Big K.R.I.T. , być może, ale Cadillactica być może wyprowadziło go z kategorii „być może” i znalazło się w tej zdecydowanie. Jeśli chodzi o Kendricka Lamara, po prostu czekamy, czy uda mu się wykonać kolejny dorobek tak tętniący życiem i potężny jak GKMC .



Ale J. Cole jest inny. Jak już wspomnieliśmy w naszej kolumnie Stray Shots, mamy wobec Cole'a oczekiwania, które naszym zdaniem są uzasadnione i ważne. I chociaż artysta ma więcej niż swobodę robienia tego, co chce, tak jak sobie życzy, są opinie, które są nam drogie, które pojawiają się po kilku pracach. Czy zatem J. Cole nagrał transcendentny album? Pozwolimy Ci zdecydować. Teraz ważne jest to, że młody Simba zrobił zdjęcia w tym, co wydaje się postrzegać jako wybielanie gatunku na 2014 Forest Hill Drive Numer sześć w ofercie Fire Squad. Trafnie zatytułowany. I, oczywiście, po dobrym wysłuchaniu tej piosenki, którą musieliśmy rozważyć. Tym razem nasz redaktor naczelny Justin Hunte, niezależny pisarz Ural Garrett i ja, redaktor ds. Funkcji Andre Grant, biorą udział w kontrowersyjny utwór.



Więc czy to jest dobre?

Ural: Wszyscy jesteśmy królami, przede wszystkim królami nas samych. Widzisz, co zrobił Jermaine? Ten przemawiany koniec pojawia się po tym, jak mieszkaniec Fayetteville nazywa siebie nowym Ice Cube, spotyka nowego Ice-T z 2 Live Crew, spotyka nowego Spike'a Lee, spotyka 02 Wayne'a lub doskonałość czarnej sztuki na wszystkich poziomach. Tak, był czas, w którym Amerikkka’s Most Wanted żył w doskonałej harmonii z Nasty As I Wanna Be. Nie dlatego, że jeden był lepszy od drugiego, ale dlatego, że obaj reprezentowali wyjątkowe spojrzenie na życie czarnych poprzez hip-hop. To jest coś, co doskonale rozumie J Cole'a w Fire Squad.






Kendrick Lamar najwyraźniej wysłał w zeszłym roku falę uderzeniową z Control. Gdy jednak kurz opadł, Macklemore zamiatał Grammy i Forbes nazywa Iggy Azealia królową hip-hopu; wszystko w ciągu roku. Nawet R&B nie byłby bezpieczny, gdyby Justin Timberlake i Robin Thicke mieli z tym coś wspólnego. Być może problem polegał na tym, że wszyscy, od najczystszych i przypadkowych słuchaczy po media, powodowali tak wiele separacji kulturowych, że dla tych, którzy mają przywileje, sprawy stały się łatwiejsze, gdy Cole rymuje o produkcji Vinylz. Jak na kogoś, kto uważa hiperkapitalistę Jaya Z za mentora, Cole czuje się dużo bardziej filozoficznie biegły w wyrażaniu tej kwestii. A wszystko to dwa tygodnie po niepowodzeniu Fergusona w oskarżeniu Darrena Wilsona i dniu, w którym nowojorska policja zamordowała przed kamerą człowieka, aby świat mógł go zobaczyć bez reperkusji.

Inne: Na początku gry Fire Squad, wyprodukowanej przez rodowitego Vinylza z Washington Heights, J. Cole woskuje poetycki na temat bycia mężczyzną i pół żartów w stylu: Możesz być jak nowa Ice Cube / Spełnia nowe Ice T / Spotyka 2 Live Crew / Spotyka nowego Spike'a Lee / Meets Bruce like Wayne / Meets Bruce like Lee / Meets '02 Lil Wayne w nowej białej koszulce / Meets KD, nie ma czarnucha, który potrafi strzelać jak ja. Ale to jego czwarta zwrotka udowadnia, że ​​może nie tylko składał słowa, żebyś odszedł ahh! Ten werset pokazuje, że idzie na czele tego, co niektórzy postrzegali jako kooptację muzyki i kultury hip-hopowej przez białych artystów. Oto, co powiedział: Historia się powtarza i tak właśnie się dzieje / Ten sam powód, dla którego ci raperzy zawsze gryzą siebie nawzajem / To samo, co mój czarnuch Elvis zrobił z Rock-n-Rollem / Justin Timberlake, Eminem, a potem Macklemore / While głupi czarnuchy zastanawiają się, kto wyrwie koronę / Rozejrzyj się, mój czarnuchu, biali ludzie porwali dźwięk / W tym roku prawdopodobnie pójdę na zdobyte nagrody / Zobacz, jak Iggy wygrywa Grammy, próbując się uśmiechnąć / Ja ” Po prostu gram, ale wszystkie dobre dowcipy zawierają prawdziwe gówno / Ta sama lina, na którą się wspinasz, na której cię wieszają.



O dziwo, wtedy J. Cole jest najlepszy. Wskazanie na nierówności w kulturze to jeden z jego największych talentów. Nie ma wątpliwości, że hip hop zawsze był kulturą outsiderów. W pewnym momencie była to nawet kontrkultura, ale gdy dwa kręgi hip-hopu i popkultury zaczynają się zbliżać, okazuje się, że nakładanie się tworzy sytuacje, w których szersza kultura niekoniecznie musi już szukać czarnych twarzy, z którymi może się utożsamiać. Oznacza to, że nie muszą przekraczać tego społeczno-kulturowo-ideologicznego podziału - początkowo punktu wyjścia do hip-hopu - aby dostać się do królestwa. Nic więc dziwnego, że w W 2013 roku nie było czarnych artystów z numerem jeden . Nic więc dziwnego, że w 2014 roku nie było czarnych artystów, którzy mogliby zdobyć platynę. Czy więc J. Cole ma rację? Trudno powiedzieć. Co ciekawe, wspomniał o Elvisie, który może być najistotniejszym wyborem. Po podniesieniu zasłony czasu możemy zobaczyć, co się tam wydarzyło jasno jak w dzień: Elvis sprawił, że Chuck Berry stał się przestarzały dla białej, większościowej widowni. Czy to samo dzieje się w hip-hopie? Przynajmniej Cole stawia pytanie. Podobnie jak wcześniej Control, która wykorzystywała widmo konkurencji, aby skłonić innych artystów do wypowiedzenia się na niewygodną prawdę (może nie fakt, ale rodzaj prawdy), być może Fire Squad zrobi to samo. Po tym, jak Eric Garner nie został oskarżony, i po oburzeniu, jakie w mediach społecznościowych wylewa społeczność hip-hopowa, nie ma wątpliwości, że mamy wiele do omówienia.

Justin: Zagrajmy w grę. Gra nazywa się Który emcees z lat 2000 byłby czczony w złotej erze lat dziewięćdziesiątych?

Powiedzmy teraz, że aby artysta mógł zostać uznany za artystę, musiał opublikować swój pierwszy szeroko znany projekt po 2004 roku, który wyklucza na przykład takie akty jak Kanye West i Pusha-T (spojrzenie wstecz na 10 lat jest po prostu czystsze).



Oto pierwsza karta do głosowania:

  1. Action Bronson
  2. Fiasko Lupe
  3. J. Cole

Idę pierwszy. Częścią tego, co sprawiło, że Złota Era była tak zabawna, było to, że umiejętności liryczne były najważniejsze, a naśladowanie kogokolwiek innego było surowo zabronione. Wszystko, od metafor po szafy, emanowało świeżością. Z tego powodu trudno jest dostrzec, że Action osiągnie wtedy masowy apel, ponieważ brzmi zbyt podobnie Ghostface Killah zbyt często. To nie znaczy, że nie jest zajebisty. To znaczy, że narkotyki były inne w latach 90. Z drugiej strony, łatwiej jest zobaczyć, jak Lupe Fiasco osiąga szacunek, ponieważ jest kilka rzeczy, których Lu nie może zrobić tekstowo lub stylistycznie. Tylko pierwsza zwrotka w Daydreamin - gdzie wyobraża sobie, jak budynek projektu zamienia się w robota z tak szczegółowymi szczegółami, że równie dobrze mógłby być w IMAX - jest mocna obok niektórych z najbardziej znanych strof lat 90.

Cole jest teraz w interesującej przestrzeni. Z jednej strony Cole jest prawdopodobnie mistrzem hip-hopu. Odzyskali go jak mężczyzna z Verizon i tak dalej. Jednocześnie, ponieważ nie stworzył jeszcze powszechnie uznanego dorobku, nad jego karierą zdaje się unosić chmara nieudanych osiągnięć. Jego albumy są nudne. Ciekawie jest więc usłyszeć, jak otwiera drużynę strażacką i już nie da się tego obejść, jestem najwspanialszy / Wiele czarnuchów siedziało na tronie / Jestem najnowszy / Jestem najodważniejszy / Idź od stóp do głów z gigantami. Cole wyładowuje się przez cały czas, kopiąc kontrolowaną agresję bardziej dojrzałą, niż jeszcze od niego słyszeliśmy, celując w gryzących emceów i przejęcie Białego Raperów płynnie i jednocześnie. I właśnie wtedy, gdy myślisz, że utwór jest czymś więcej niż typowym, szyfrującym rymem z łaskotaniem piłki, perspektywa zmienia się o 180 stopni, gdy wypowiadane słowo kończy utwór. Fire Squad jest zarozumiały i sprytny, może pochwalić się najnowszym wymiarem jego pisania piosenek. Wystarczy, że gdyby ktoś podszedł do mnie i powiedział, że J. Cole byłby absolutnie szanowany, gdyby wyszedł w Złotej Erze, natychmiast bym się nie zgodził… ale zrozumiem .

Andre Grant jest pochodzącym z Nowego Jorku przeszczepem z Los Angeles, który wniósł wkład w kilka różnych usług w Internecie i jest teraz edytorem funkcji HipHopDX. Próbuje też żyć do granic możliwości i bardzo to kocha. Śledź go na Twitterze @drejones .

Justin The Company Man Hunte jest redaktorem naczelnym HipHopDX. Był gospodarzem The Company Man Show na PNCRadio.fm i zajmował się muzyką, polityką i kulturą w licznych publikacjach. Obecnie mieszka w Los Angeles w Kalifornii. Śledź go na Twitterze @TheCompanyMan .

Ural Garrett jest pisarzem i fotografem mieszkającym w Los Angeles. Przez ostatnie kilka lat był autorem wielu publikacji, od HipHopDX po SoulTrain. Kiedy nie zajmuje się muzyką, grami wideo, filmami i ogólnie społecznością, piecze w kuchni jak Anita. Śledź go na Twitterze @Uralg .

ZWIĄZANE Z: First Listen: Nasze ulubione utwory z PRhyme’s Prhyme [redakcja]