Opublikowany: 27 grudnia 2018 15:39 przez Riley Wallace 3,4 z 5
  • 3.56 Ocena społeczności
  • 16 Oceniono album
  • 4 Dałem mu 5/5
Prześlij swoją ocenę 18

Method Man wygląda i brzmi, jakby spał w komorze kriogenicznej, aby się ocalić. Jego ostatni wysiłek Meth Lab Season 2: The Lithium - kontynuacja Meth Lab z 2015 roku - jest przede wszystkim świadectwem tego ponadczasowego łupu, który nigdy się nie starzeje.



Podobnie jak w przypadku poprzednika, nazwanie tego projektu sprawą solową byłoby odrobinę mylące. Poza wyprodukowanym przez Dame Grease singlem Grand Prix i kontynuacją 2 Minutes of Your Time, zatytułowaną Two More Mins, Johnny Blaze pozwala swojej obsadzie sterować statkiem, podczas gdy pozostaje bardziej wyróżnionym artystą. Choć potężny.








Wykolejone przez luźną, zmienną koncepcję, która bardziej rozgrywa się jak mixtape, wciąż można tu znaleźć pewne określone klejnoty. Wild Cats with Streetlife and Redman to znajoma woda, która wydaje się, że byłaby idealna dla Jak wysoko 2 ścieżka dźwiękowa (westchnienie). Następnie Meth zmierza się z ROC - Heltah Skeltah - na monstrualnych Bridge Boys. Są też wersety gościnne od jego braci, Masta Killa i Cappadonny (Ronin’s), między innymi, które są warte obejrzenia.

Największym problemem projektu jest kolejka górska będąca przedmiotem ogólnego zainteresowania, przez którą prowadzi słuchacz. Podczas gdy Eastside z elementami Intell i Snoop Dogg wydaje się decydującym momentem dla Intel w rytmie Dre-esque z dwiema legendami, rozczarowujące śpiochy, takie jak wypełniony pułapkami Back Blockz i Killing The Game, są dodatkowymi jednorazowymi.



Meth nie robi wielu rzeczy, aby pokazać swój wiek jako taki, ale stawianie go z młodszymi artystami w utworach o zbyt niskim BPM z pewnością sprawi, że niektórzy słuchacze będą się trochę znudzić. Również użycie [wstaw miasto] vs. wszyscy lub - szerzej - luźne Breaking Bad motyw w 2018 roku jest trochę nieaktualny.

Po zniknięciu ostatniej pary z kolby Erlenmeyera, Sezon 2 Meth Lab wydaje się być raczej niezapomnianym romansem, pozbawionym jakichkolwiek przełomowych singli lub mainstreamowych panderingów. Jednak to nie wygląda jak litera L dla pana Metha. Mając dyskografię, która obejmuje dwie dekady, przyczynił się do powstania Wu-Tanga i sam wydał pięć solowych albumów, nie ma nic do udowodnienia.



Ostatecznie płyta LP daje głównym fanom spójność (od samego Metha), na jaką zasługują, na poziomie, który faktycznie pokazuje wzrost, zwłaszcza słysząc, jak nagina swoją charakterystyczną kadencję wokół zaktualizowanych przepływów pułapek - co robi bez utraty równowagi na sekundę.