Opublikowano: 16 lutego 2016 r. 14:51 przez Justin Hunte 4,3 z 5
  • 3.48 Ocena społeczności
  • 137 Oceniono album
  • 53 Dałem mu 5/5
Prześlij swoją ocenę 285

Oczywiście Kanye West zakończyłby Życie Pabla z Fade, trzyminutową i 14-sekundową odą do malejącej miłości, która porusza się bardziej jak współpraca Ty Dolla $ ign i Post Malone niż solowa propozycja Yeezy. Od czasu wyrwania mikrofonu Taylor Swift podczas VMA, sympatia ikony Chicago została przetestowana, jeśli nie całkowicie wyparowana. Jego małżeństwo z księżniczką reality show; jego przypadkowa wołowina z Twittera z Wizem Khalifą; jego tyrady za miliardy dolarów i stały średni kufel i inni sprawili, że Michał Anioł z Relatable Raps wydawał się całkowicie nie do nadania. Fade to ironiczne zakończenie albumu, który w dużej mierze dotyczy jednego polaryzującego tematu: The Greatness of Kanye West.



Opisałeś TLOP jako album gospel z mnóstwem przekleństw na albumie Big Boy In The Morning Real 92.3. Może tak jest. Ultralight Beam ze swoimi anielskimi chórami absolutnie ma swoje miejsce w Word Network. To jest sen Boga / To jest wszystko, krzyczy Kanye przed przejściem za kazalnicę do Kelly Price, The-Dream, Kirka Franklina, Chance The Rapper . Low Lights zawiera świadectwo bezimiennego wokalisty o łasce Pana. Kilka utworów ma skłonności do gospel. Ale gdy tylko Kanye zacznie rymować, jego temat do wyboru: Niebezpieczeństwa pieprzonych modelek z wybielonymi dupkami (Father Stretch My Hands, część 1 z udziałem Kid Cudi ).








Na przygotowanym do bata Sławnym, Ye wykrzykuje wszystkie dziewczyny, które dostały kutasa od Kanye Westa, które są szalone, że nie są sławne. O nawiedzającym Freestyle 4 (z udziałem Desiignera) Ye pyta retorycznie A co by było, gdybyśmy właśnie pieprzyli się na imprezie Vogue?… Czy wszyscy zaczęliby się pieprzyć? Na Wilkach nawet Mary i Józef spotykają się w klubie. Być może intencją jest lekkomyślność. Ale podobnie jak w jego charakterystycznej linii ubrań Yeezy, nie ma w tym nic radosnego. Oprócz trafnie zatytułowanego I Love Kanye, Życie Pabla dźwięki pełne bólu.

TLOP na szczęście jest wyjątkowo zmontowany. Dziwne mashupy, takie jak Young Thug i El Debarge w Highlights, brzmią jak pierwszy raz, gdy Freeway i Mos Def zostały usłyszane na tym samym torze - nieoczekiwane i niesamowite. The Weeknd pojawia się w niezwykle introspekcyjnym FML. Chris Brown niesie Waves, w tym krótkie salutowanie z Theophilus London. Lista funkcji i producentów wydaje się nieskończona, ale nieskazitelnie zarządzana. Większość minut jest zdominowana przez inne głosy. Paweł można łatwo pomylić z albumem opartym na współpracy. To tak, jakbyś powiedział: OK, będziesz zmęczony słuchaniem mojej tyrady? Posłuchaj, jak zajebiście brzmią reszta twoich ulubionych artystów, kiedy dyryguje Kanye.



Chwile jak Pt. 2, w którym Yeezy wspomina o rozwodzie rodziców, śmierci matki, prawie śmiertelnym wypadku samochodowym z udziałem Ricka Rubina, Mike'a Dean'a i podskakującego szaleństwa Metro Boomina, które trwa długo po ostatnim przesłuchaniu. Rozmowa jest na tyle bogata, że ​​zapomina się o przyszłym flow Desiignera. Trudno nie wspomnieć o nieudanych wycieczkach drogowych podczas nienagannych 30 godzin. Takie przykłady przypominają relatywność, człowieczeństwo, które Kanye The God zawsze uchwycił na wosku.

Oto problem: w pewnym momencie Kanye West był jednym z nielicznych głosów, które szczerze rzucały się w rzadkie liryczne wody, nie obawiając się utraty atrakcyjności komercyjnej. Tematy takie jak samoświadomość, niesprawiedliwość społeczna, religia, CCA, crack, kuzyni z karaluchami, konfliktowe diamenty, klasycyzm, praca w Gap zaśmiecały jego kontekstualny plac zabaw. Zawsze był nowatorski. Choć dźwiękowo wspaniałomyślny, Louis Vuitton Don ma niewiele do zaoferowania niż sława, bonin 'i wiotkie jednowierki Fruit Of Islam. Gdyby Życie Pabla jest albumem życia, jak napisał na Twitterze Kanye, niestety sygnalizuje zaskakująco wąskie istnienie.